wtorek, 25 października 2016

Mają to! Co za imbecyl. Part 1.



27 kwietnia 2015r
  
 Ostatnia piłka, setowa dla ZAKSY, czy zostaną mistrzem Polski? Piłka po bloku w aut punkt dla Kędzierzyna! Zostają mistrzem! Mimo, iż sercem ciałem i duszą jestem za Bełchatowem, do tegorocznych mistrzów nic nie mam i nawet kiedy nie gra Skra ale zaś Zaksa kibicuję im. Tak trochę to pogmatwane, ale da się chyba zrozumie nie ? Agata jak i ja nie ma nic do kędzierzyńskiego klubu, lubimy popatrzeć jak grają i na tym się kończy. A wracając, siedziałyśmy w pidżamach pod kocem z paczką chrupek oraz herbatką przed telewizorem i uważnie analizowałyśmy każde zagranie. Rodziców nie było, jechali do jakiejś ciotki za Wrocławiem, bo właśnie stamtąd pochodzę i mieszkam. Tak Wroclove, miasto które po części żyje siatkówką to ‘moje miasto’. Jako, iż było po 15 a dostałyśmy lenia nie chciało nam się odgrzewać jedzenia postanowiłyśmy się wybrać do pizzerii na rynku.  
  Po 15 minutach, szłyśmy już uliczkami Wrocławia. Jakieś pięć minut dzieliło nas od przepysznej pizzy i knajpki. Jak to zawsze w zwyczaju mamy zamówiłyśmy jedną dużą i została ona podzielona na pół, ponieważ ja nie lubię w każdej postaci pieczarek, papryki i bazylii a zaś moja siostra nie lubi jeść na pizzy kurczaka i kukurydzy. Po ukończonym posiłku uregulowałyśmy rachunek i wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę domu.  Rozmawiałyśmy w sumie o wszystkim i o niczym. Przed podwórkiem rozbrzmiał się mój telefon. Agata weszła do środka a ja zabrałam się za szukanie telefonu. Na wyświetlaczu widniało przezwisko ‘pani sutek’ od razu wyskoczył mi banan na twarzy bo wiedziałam, że coś się szykuje.
  -Cześć co chcesz?
  -Może by tak ‘o cześć miło, ze dzwonisz co u ciebie?’
  -Za dużo byś chciała moja kochana. Przejdź do rzeczy nie mam dla ciebie całego dnia.
  -Czyżbyś miała napięty harmonogram? – obie wybuchłyśmy śmiechem, ponieważ nasze odzywki są na porządku dziennym, i obie wiemy, jestem chyba najgorszym leniwcem na tej ziemi za raz po Agacie. – Nie no po prostu są dwie sprawy pierwsza taka, dziś pijemy, a druga taka że musisz mnie przenocować w takim razie.
  -Ty ciulu dalej nic z tym nie zrobiłaś?
  -A jak bym zrobiła to byś musiała ścielić podłogę o 5 nad ranem a po godzinie robić mi miejsce na łóżku?
  -Jaka ty jesteś posrana. Dobra twoje życie twoja sprawa. O której będziesz?
  -Po 18 będę. Na razie.
  -Narson.
  I takim o to sposobem mam plany na dziś. Jest po 16. Tak do za dwadzieścia będę leżeć na kanapie w pokoju. Zabrałam swoją książkę, której nie dokończyłam mianowicie ‘Hopeless’. Zasiadłam się wygodnie i wczytałam w tekst. Został mi ostatni rozdział, jak zwykle coś musiało przeszkodzić, tym razem padło na dzwonek do drzwi. Była to moja ‘psiapsia’, która ostatnio niemiłosiernie mnie wkurwia… Poczłapałam do drzwi ledwo chciałam chwycić za klamkę a drzwi otorzyły się z szybkością światła.
  -TY KUTAFONIE CHCIAŁAŚ ŻEBYM PRAWEJ RĘKI NIE MIAŁA?! POSRAŁO CIĘ?!
  -Ta ja ciebie też. Czekam przed domem a ciebie jak nie ma tak nie ma już jest KURNA PO 18!  Boże wyglądasz jak gówno! Czemu nie jesteś gotowa?!
  -A może by tak ‘ojej nic się nie stało przepraszam, za raz coś poradzimy na twój lekki zwał?!’  Z resztą ciebie też miło widzieć. – przewróciłam oczami i zeszłam Nikoli z drogi.
  -MARTYNA!?
  -Daj mi 20 minut, wejdź do środka.
  -Oh dziękuję, szkoda, że twoja kultura nie igra z poczuciem czasu.
  -Zamknij japę bo nie idę nigdzie! – wykrzyczałam z łazienki.
 Wzięłam szybki prysznic, włosy wysuszyłam, pomalowałam się lekko, na siebie narzuciłam zwykle białe rurki i do tego czarny sweter z napisem oraz czarne botki na słupku.  Byłam zadowolona ze swojego wyczynu i równe 20 minut później mogłyśmy iść podbijać Wrocław.
  Po 2 godzinach spędzonych w naszej ulubionej knajpce na rynku, ruszyłyśmy szukać jakiegoś zacnego i odpowiadającego klubu. Poszłyśmy do klubu ‘Kosmos’. Zajęłyśmy stolik i pierw rozglądałyśmy się czy ktoś będzie wart nowej znajomości na tę noc. Nikt nie spełniał wymagań. To więc mogłyśmy zacząć tańczyć. Po 3 przetańczonych piosenkach, umierałam z pragnienia. Udałam się do kolejki po czym zamówiłam 2 drinki ‘sex on the beach’. Wypiłyśmy i znów ruszyłyśmy do tańca.
-Idę do kibla, znajdę cię. – powiedziałam jej do ucha po kolejnej przetańczonej nucie. Na co ona tylko podniosła kciuk w górę, wczuta w rytm odwróciła się i poszła do jakiegoś kolesia który tańczył. I takim o to sposobem Nikola znalazła sobie partnera na dziś.
 Kierowałam się w stronę toalety patrząc całkowicie w inną stronę. Czym mogę sobie pogratulować i jedyne co zostało masować moje czoło. Szukałam równowagi, bo w to co uderzyłam było po części twarde ale zbyt miękkie na ścianę czy słup. Czyli jakiś koleś, który może dostać oklaski za szybki refleks i nie pozwolenie mi upaść. Jedyna miła rzecz.
  -Boże ty niedorozwoju jeden uważaj gdzie stoisz! – krzyknęłam mimo iż nie zdałam sobie sprawy czy mnie zrozumie, nie patrzałam na niego, może krzyknęłam do ochroniarza? Trudno. Tak mi bębniło w uszach gdy wypowiadałam trzecie słowo, i nawet nie wiedziałam kiedy muzyka przerwała grać bo ktoś zażyczył sobie ‘dedykacji’. Tak wszystkie gały na mnie ja tylko spojrzałam dookoła siebie, ominęłam tego który stał tam gdzie nie powinien i poszłam do mojego wyznaczonego celu, bo jak by mnie zagadał poszczałabym się. Przy toalecie odwróciłam się na moment, gościu stał jak słup soli. Ani drgnął, mam go gdzieś ja tam mu nie kazałam stać.
   Kolejka była na 5 minut czyli z jakieś 9 minut tam spędziłam. Zawsze o tym marzyłam… Spędzić niespełna  10 minut w klubowej toalecie. Znaczy kiedyś to był szpan, 16-17 lat alkohol po kryjomu wypity w kiblu. To były czasy. Teraz? ‘ wszystko’ na legalnie. Trochę dorosłość nudzi ale cóż zrobić takie życie.
Wróciłam do stolika nikt nawet nie pamiętał o tamtej sytuacji. Tego kretyna nie zauważyłam i dobrze.  Kolo 4 zmyłyśmy się stamtąd. Po drodze weszłyśmy do monopolowego po paczkę chipsów i jakieś smakowe gówno. Po 7 dopiero ułożyłam się do łóżka. W skrócie :Nikola opowiadała o tamtym fagasie, z którym tańczyła.      Byłyśmy można rzec bardzo mocno wstawione. Ale mi bynajmniej obraz się nie urwał, nie wiem jak u niej, ale skoro pamięta tego typa nie ma źle.
  Jak widziałam, że zasnęła spokojne na ostatkach sił poszłam zmyć te ‘dodatki’ na twarzy, związałam włosy w kucyk i się jako tako ubrałam w pidżamę, mogłam iść spać. Szykuje się leżący dzień.
----------------

CZEŚĆ!
PRZYCHODZĘ DO WAS W TEN PIĄTKOWY JESIENNY WIECZÓR
 Z NOWYM PARTEM. 
CHCĘ WAS SPYTAĆ JAK WAM SIĘ PODOBA? 
PISZCIE ŚMIAŁO W KOMENTARZACH!
MIŁEGO WIECZORU WAM ŻYCZĘ! <3

niedziela, 23 października 2016

Prolog


   Czy poza siatkówką jest coś jeszcze? Na to pytanie każdy miłośnik albo gracz piłki siatkowej z trudem odpowie. Bo czy po za boiskiem piłką, siatką, kibicowaniem, prócz swoich codziennych obowiązków, rodziny ma się jakiś cel? Na to pytanie szuka odpowiedzi młoda, urocza dziewczyna. Z pozoru miła, przesympatyczna, niczym anioł. Ale nie od dziś wiadomo pozory mylą.
   Chcę wam przedstawić  Martynę, ponieważ tak nazwali ją rodzice 20 lat temu.  Młoda, wysoka blondynka. O szczupłej figurze, i pięknych niespotykanych można rzec  bardzo napigmentowanych od ołowiu oczu,śliczne wypełnione po brzegi malinowe usta. O ślicznym promiennym uśmiechu, a gdy tylko pokarze swoje białe niczym śnieg zęby od razu można dostrzec dołeczki wraz z ślicznie wystającymi kośćmi policzkowymi. Dziewczyna niczym marzenie. Ale czy charakter współgra z urodą? Każdy Martynę spostrzega własnym okiem, opinie ma na swój temat różne nie przejmuje się nimi. Szczerość, to cecha, która u niej występuje, może nie często, ale jest, z sarkazmem jest tak samo. Pyskata staje się jedynie w obronie ewentualnie gdy ktoś ją wkurzy. Mimo, tego jest miłą, spokojną i pomocną dziewczyną. Mało kiedy robiła sobie kłopoty. Lubiła się zabawić, chłopakami nie zaprząta sobie głowy.
    Od dziesiątego roku życia miłośniczka sportu. Dwa lata trenowania w piłkę ręczna nie zostało przydzielone dla niej. Od dwunastego roku życia zaś zakochana po zabój w piłce siatkowej. Od stóp do głów wielka kibicka piłki siatkowej mężczyzn. Nie była na żadnym meczu, ale na wszystkie mecze reprezentacyjne ona wraz z jej o trzy lata starszą siostrą, przejmowały telewizor i dzielnie kibicowały. Były one niczym krople wody mimo, że różnica wieku nie igrała ze sobą, zawsze trzymały się razem.  Dopełniały się.  Czy siatkówka da coś więcej? Zmieni coś w życiu Martyny? Czy może dalej będzie to szara rzeczywistość?
---------------------
Hej :) Zapraszam was na prolog. Moje drugie podejście do opowiadań. Ten kto był ze mną na początku wie, że zrezygnowałam z tamtych opowiadań. Mam nadzieję, że wam się podoba i zostaniecie ze mną  do ostatniego parta.Liczę na komentarze z takiego powodu iż chcę się dowiedzieć co myślicie :)