wtorek, 22 listopada 2016

Turniej charytatywny. Part 4



23 maja 2015 roku
   Obudziłam się po dziesiątej, totalnie nie wyspana,  w dodatku obolała. ‘Kara za siedzenie na ziemi z kartonami’ – pomyślałam. Zmieniłam pozycję na siedzącą, przetarłam oczy, które domagają się snu, tylko nie potrafią znaleźć wspólnego języka z innymi częściami ciała. Wstałam i podeszłam do krzesła na którym były naszykowane ubrania na moją ‘ podróż’ ubrałam się w nie, przy okazji podłączyłam jeszcze telefon. Wyszłam z pokoju, skierowałam się do kuchni by coś zjeść.
-Hej co czytasz?
-Nie widzisz?- odwróciłam wzrok od ekspresu do kawy i spojrzałam na siostrę, z pytającą miną, ta nawet nie podniosła wzroku.
-Pytam konkretniej, co dokładnie czytasz. Wiesz istnieją różne gazety. – powiedziałam spokojnie, chociaż z nią się nie da dziś rozmawiać.
-Nie ważne. – burknęła.
- O co jesteś zła?! – popatrzała na mnie tylko i bez słowa wróciła do swojej czynności.
- Jak wreszcie będziesz chciała powiedzieć, napisz bo raczej już się nie spotkamy. – powiedziałam ze stoickim spokojem, po czym wyłączyłam ekspres, no i po prostu wyszłam.
  I takim o to sposobem, podjęłam decyzję, wyniosłam wszystkie pudła, kosmetyki z łazienki i inne pierdoły z tego domu, które chcąc nie chcąc należały do mnie. Nie wiem czy wyjadę z Madzią, ale na pewno przez jakiś czas nie wrócę do domu. Z kochanych sióstr, których z pozoru nic nie jest w stanie skłócić, coś dało radę, a nie od dziś wiemy pozory mylą. – Jeśli by cię było na to stać i twoja dupa się nie urazi, powiedz rodzicom, że jeśli chcą wyjaśnień niech zadzwonią jak wrócą z tego całego wyjazdu. Na razie. – z ostatnim pudłem wyszłam z domu, lekko trzaskając drzwiami. Spakowałam te ostatnie rzeczy, usiadłam przed kierownicę, i jechałam. Najpierw plan był taki, żeby jechać do Nikoli. Tyle, że hej! Nie ma jej wyjechała na stałe do Miami, ‘naszego miasta’.  Mam z nią oczywiście kontakt, tylko no.. co jakiś czas. Więc ta opcja odpada. Madzia dzwoniła, nie odebrałam. Stoję teraz na światłach, zdecydowałam, iż pojadę do kafejki i zjem śniadanie, ponieważ dziś nie było mi to dane. Wybrałam się do mojej ulubionej ‘Central Cafe’. Po 5 minutach siedziałam już na dworze w pięknym wiklinowym krześle i zabierałam się za przeglądanie menu. Gdy byłam w trakcie składania zamówienia z drugiego końca drogi doszły jakieś piski, nastolatki, spojrzałam w tamtą stronę ale niczego nie dostrzegłam więc powróciłam do kelnerki, która swoją drogą również tam spojrzała i można rzec miała ciut lepszą widoczność ale nie, aż tak by się dowiedzieć o co chodzi. Gdy usłyszałam charakterystyczne ‘coś jeszcze?’ i zaprzeczyłam, a kelnerka się oddaliła dostałam sms już wiedziałam od kogo. I niechętnie sięgnęłam po telefon. Ale z jednej strony chciałam jej napisać, że pojadę z nią do tej Spały i będę się tam nudzić, z drugiej strony chciałam ją opierniczyć, a z trzeciej chciałam przeczytać co mi tam naklikała. Jednakże wygrała ostatnia strona, i przeczytałam, a to co tam było spowodowało u mnie wielki szok?
Martyna, nie powiedziałam wszystkiego. To że jedziesz tam ze mną to nie tak żebyś siedziała i czekała aż wrócę, ty też będziesz pracować razem ze mną’ Ciekawe czy to prawda czy tylko takie udobruchanie, żeby nie jechała sama, ale w sumie ona by tak nie postąpiła. Chyba.. Napisałam jej aby się zjawiła w Central Cafe, to pogadamy. Idealnie skończyłam jeść moje śniadanie i widziałam wysoką blondynkę, która zmierzała w moją stronę, ciągle odwracała się w to miejsce, gdzie nie tak dawno słychać było piski. Już na migi widać było, że ktoś znany nam obu tam stoi, ale nie miałam zbyt wielkiej ochoty wiedzieć kto to.
-Hej.- powiedziałam ozięble? Z niechęcią? Sama już  nie wiem.
-Heeej!! – ta jak zwykle promiennie, z lekkim piskiem.-Widzisz kto tam jest? –wskazała kciukiem za siebie.
-Nie chce wiedzieć, siadaj i o co ci dokładnie chodzi.
-Co ty taka chamska nagle jesteś?
-Nie chce o tym gadać. Chce zakończyć(lub rozpocząć ) tą sytuacje ze Spałą.
-Eh ty już do rzeczy. Będziesz ze mną tam pracować, ty jako pokojówka z takim fajnym strojem jak to wiesz w filmach, a ja jako recepcjonistka możliwe, że będziemy się zamieniać rolami, mieszkanie będziemy mieć jakies 5 minut od ośrodka , piszesz się czy mam znaleźć kogoś innego?
-Jak ci się to udało i kiedy będziemy zaczynać?
-Normalnie jak każdy człowiek szukający pracy dodałam zgłoszenie na ‘praca w 5minut’ i no oni się zgłosili i spytali czy nie mam jeszcze kogoś do pomocy no to napisałam, że tak i oto jesteśmy. Jutro się mamy tam zjawić, żeby przeczytać umowę zapoznać się z ośrodkiem i no chciałam te mieszkanie zrobić i te moje w sumie już jest sprzedane i jutro oddaje kluczyki więc. To jak?
-I co ja mam tym wielkoludom wchodzić do pokoju zmieniać pościel dawać srajtaśmę, kurze sprzątać itp.?
-No można powiedzieć, ze tak.
-Przykro mi bardzo nie pisze się na to. Przepraszam, kocham ich i chciałabym się z nimi spotkać, ale nie dzięki. A, i powodzenia ci życzę. Cześć – poszłam uregulować rachunek i wyszłam. Chodziłam sobie po rynku do 13 później poszłam na obiad. Posprawdzałam sobie social media. Dziś w Bełchatowie organizowany jest turniej dla hm ‘dorosłych’ i jak się okazało brakuje 2 dziewczyn do pełnego składu, napisałam do nich. I mogę zagrać. Turniej zaczyna się ok 18.30 jeśli wyjadę teraz to będę idealnie zważając, iż jade tam niecałe 2 i pół godziny a jest 14.10. Zjadłam szybko zamówioną potrawę i szybko uregulowałam rachunek. Czym prędzej odszukałam swój samochód. Czyli po jakiś 10 minutach.  Wsiadłam i już chciałam odpalać, ale rozbrzmiał się mój telefon, dzwonili ze Skry, ponieważ powiedziano mi abym im podała numer. Już się bałam że mam nie przyjeżdżać.
-Dzień dobry pani Martyna?- do moich uszu doszedł bardzo miły, męski głos
-Dzień dobry tak, coś się stało? Mam nie przyjeżdżać?
-Nie, nie nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie, chciałem spytać czy ma pani w gronie znajomych jeszcze kogoś kto potrafi lub chce sobie poodbijać piłkę i mógłby przyjechać? Ponieważ, w dalszym ciągu brak jednej zawodniczki, do tego doszły mnie słuchy, że jedna zrezygnowała. Gdyby pani mogła byłbym pani bardzo wdzięczny.
-Myślę, że ktoś się znajdzie.
-Cieszę się bardzo, proszę aby pani jeszcze przed zaczęciem pojawiła się u mnie w gabinecie, chcę pani osobiście podziękować, życzę miłej drogi. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
No to co teraz ? Dwie osoby które kochają siatkówkę tak jak ja, kochają ten sam klub, znaczy Madzia mniej ale i tak kocha, ale na te dwie osoby jestem trochę zła? Ale nie chce tego turnieju spędzić z nikim innym. I tu rodzi się problem. Kolejny, w przełomie 2 dni.

    Ostatecznie zdecydowałam się na te dwie wariatki. Dowiedziałam się czemu Agata z rana się tak oburzyła, przez kartony,  jak to wyjaśniła ‘ nie umie zrozumieć i pojąc, że się wyprowadzam bez słowa wyjaśnienia.’, ale ja już postanowiłam, a ona się musi do tego przyzwyczaić. Co do Madzi, zadecydowałam, że pojadę z nią, ale zobaczę czy zostanę. Tak więc po turnieju kierunek powrotny Wrocław, a później do mieszkania, chociaż szczerze czy tam są wgl mieszkania?
Jedziemy właśnie już drugą godzinę, za niedługo powinnyśmy być. Nie umiem się doczekać, dziewczyny doczytały o co dokładniej chodzi w tym turnieju. Jest to turniej charytatywny, w którym będzie brało 5 drużyn kobiet i 5 drużyn mężczyzn w tym, że my 3 będziemy grać z ligowymi drużynami. To jest turniej ligowy, czyli nie nasz poziom, ale jakoś się tym nie przejmuję. Co się wiąże z zobaczeniem Skry i innych., nie powiem trochę to naciągane, ale nie ja organizuje nie ja się angażuję. Ja tam idę tylko po to by wyjść na parkiet wypaść z jak najlepszej strony i pokazać swoje umiejętności, dobrze się bawić  i oczywiście pomóc na cel charytatywny. Chociaż nie powiem im bliżej, im dłużej myślę, że oni tam będą tym bardziej zapominam jak się odbija piłkę. Ale postanowiłam,  nie jadę tam do nich tylko żeby pomóc. I niech tak pozostanie.
   Właśnie minęłyśmy rondo w Bełchatowie, to już tak blisko i jeszcze w dodatku tyle przed czasem. Jest 17.10 idealnie by zjawić się i zrobić ‘wielkie wejście’.
Dwadzieścia minut później, stawiałam już pierwsze kroki na Bełchatowskiej Energii. Budynek był duży, ale dobrze hmm podzielony? Nie było zbędnej przestrzeni.  Swoje kroki skierowałam najpierw na salę by dowiedzieć się co i jak, nie obyło się bez zbędnych komentarzy typu ‘kto to?’ ‘ nie widziałam/łem ich tu wcześniej’. Na sali dowiedziałam czegoś i u presesa się dowiedziałam czegoś. Tam mi pogratulował, podziękował, i zaprosił na kolejny mecz. A tu dowiedziałam się z kim gram, o której-do której (-, + ), gdzie szatnia itp. Dziewczyny z mojej tymczasowej drużyny okazały się mega pozytywnymi laskami. Dużej różnicy wieku, między nami nie było, może i to dlatego. Pierwszy mecz mają grać Chemik Police oraz  MKS Katowice. Następnie moja drużyna czyli gospodarze i Impel Wrocław. I tak na zmianę raz mężczyźni raz kobiety. Madzia i Agata również są ze mną w drużynie więc jest dobrze. Przebrałyśmy się i udałyśmy na salę, usiadłyśmy z resztą ‘drużyny’. Ja obok Oli, z moich obserwacji wynika, że jest sympatyczną dziewczyną, gdy usłyszeliśmy pierwszy gwizdek, aby przywitać drużynę owa dziewczyna zwróciła się do mnie
-Martyna? A ty grasz w jakiejś lidze? Nie widziałam ciebie i twoich koleżanek w żadnej.
-Bo nie gramy – uśmiechnęłam się w jej stronę. – to czysty przypadek, że tutaj jestem. Ale nie musisz się bać wszystkie trzy trenowałyśmy, więc wiemy jak się odbija i w ogóle. – ponownie się uśmiechnęłam, a Ola to odwzajemniła. Później już skupiłyśmy się na meczu. W sumie to i nawet dobrze, ponieważ o mało co nie ucierpiałabym od lecącej piłki. Jak się okazała została zaatakowana przez niejakiego Mariusza W. Oczywiście, uniósł rękę w geście przepraszającym i dalej grali. Mimo, iż ktoś taki jak Nikolay Penchev, Karol Kłos ciągle się można powiedzieć śmiali z tej sytuacji skra wygrała 3:0, czyli teraz jest nasza kolej. Cholera.
- Agata psst!, Ja się stresuję i to na maxa!
- Ey nie peniaj, zagraj tak jak by to był ostatni mecz, mimo że to tylko turniej. uśmiechnęła się pocieszająco. Pierwsza szóstka prezentowała się następująco :
Atak : Tola
Środek : Ja, Ola
Rozegranie : Madzia
Przyjmujące : Agata, Gosia
Libero : Sandra
Nam już nie poszło tak łatwo, doprowadziłyśmy do tie break’a, ale na szczęście go wygrałyśmy. Zmęczona usiadłam na wolnym miejscu, popijając butelkę wody. Kolejne drużyny się rozgrzewały, a po chwili grały. Następne dwa mecze również wygrałyśmy, ale jednego po zaciętej walce niestety, nie udało się wygrać no i przegrałyśmy 3:1. Zajęłyśmy drugie miejsce, a skrzaciki pierwsze.. Mimo, iż wdawało się zmęczenie, bo w sumie skończyliśmy po 22, to turniej zaliczam do udanych. Dwadzieścia minut później wychodziłyśmy z bełchatowskiej hali. No tak wszystko co piękne, szybko się kończy.
-Ey – wypuściłam głośno powietrze z płuc - dziewczyny ja nie mam siły wracać, zostajemy w jakimś hotelu?
-No ja- Madzia chciała dokończyć, ale oczywiście jak by inaczej ktoś musiał nam przeszkodzić. Między innymi ktoś taki jak Andrzej Wrona.
-Moje drogie panie, a może by tak zaproponować wam nocleg? – popatrzałyśmy po sobie a wroniasty charakterystycznie poruszał brwiami. Ostatecznie to ja zabrałam głos.
-Panie Wrona, propozycja kusząca, ale niech pan se da siana i już pojedzie, damy sobie radę. Miłego wieczoru życzymy. – uśmiechnęłam się do niego lekceważąco i chciałam kontynuować rozmowę z dziewczynami, ale oczywiście on musiał dodać swoje 5 groszy.
- Droga niewiasto, niestety nie będzie miły bo odrzuciłaś mą propozycję, aczkolwiek ją uszanuję i mam nadzieję, że się spotkamy. Jesteś imponująca. Cześć. – puścił oczko, dokładnie nie wiadomo do kogo, ale nie dochodzę się do kogo to było.
-A ty głupi – zamruczałam pod nosem. Andrzej już odchodził więc CHYBA tego nie słyszał, bynajmniej nie zareagował, nawet gdyby nie będę mieć z tym problemu. Dziewczyny popatrzały na mnie z pogardą? Może zbyt to ujęłam, ale gdyby wzrok zabijał byłabym martwa. Ustaliłyśmy jednak, że zostaniemy w Bełchatowie i jutro z samego rana wyruszymy, bo przecież jadę jutro z Madzią do tej cholernej wioski, w której ten głupek będzie. Czyli jednym słowem jestem w dupie.  Podjechałyśmy pod pierwszy lepszy hotel, który pokazała nawigacja. Zabrałyśmy trzy osobowy pokój z łazienką. Pierwsza szła się kąpać Madzia, później Agata, a ‘za karę’, że spławiłam Andrzej idę ja. Gdy wyszłam z łazienki było po dwunastej, zasiedziałam się tam i to dosłownie, ale moje mięśnie potrzebowały tego, jak i całe ciało. Dziewczyny już spały, a ja? Znowu przed Internetem. Tym razem na pierwszy ogień poszedł instagram, nie obyło się bez spamu zdjęciami z dzisiejszego dnia. Polubiłam większość zdjęć, i poszłam spać.
-------------------------------------------

Hej! Witam was ponownie! Jak widać, dziś się rozpisałam i to tak chyba dość. Ale chciałam go napisać w jednej części. Mam nadzieję, że wam się spodoba, i nie będziecie złe za zachowanie Martyny wobec Andrzeja :) Zostawiam wam tę kolejną część no i czekam na waszą opinię.Miłego!
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY TO CZYTAJĄ! <3

środa, 16 listopada 2016

Mówili, że wybory są proste. Part 3


                                                                                                                                        22 maja 2015 roku
‘Drogi pamiętniku.
     Otwarłam Cię po tylu latach, co oznacza, wydarzyło się coś, czego nie chce pamiętać, ale będę chciała do tego wrócić. Za jakiś czas… Nie będę tutaj owijała w bawełnę, czy pisała o tym jakie życie jest do dupy. Rzuciłam studia, tak jak wspominałam, nie zdałam egzaminu. Dlaczego? Nawet nie przystępowałam, bo hmm, zeszłam na złą drogę? Nie chciałam? Nie wiem. Treningi też zakończyłam, ale postanawiam je wznowić. Nie przestałam trenować z braku czasu, tylko z braku chęci. Jakieś niewidzialne coś chciało mnie powiedzmy, wykończyć, z jednej strony się mu udało, stałam się słabsza, ale nie, aż tak by nie zacząć walczyć. Tak walczę, siedzę na ziemi oparta o trzy kartonowe pudła, a obok mnie jest ich jeszcze z dziesięć. Wyprowadzam się, nie wiem jeszcze gdzie. I to jest najgorsze, ale to zrobię z pomocą czy BEZ niej. Jest po dwudziestej trzeciej. Wszyscy śpią, a ja myślę, co chciałam spakować, gdzie chce wyjechać i co ze sobą zrobię. Może polecę do Miami? Albo na Florydę? Albo do Nowego Jorku? Nie wiem! Do Los Angeles! Tam by było fajnie… Chociaż może będę jeździć po Polsce bez mieszkania i będę zwiedzać wszystkie siatkarskie kluby i hale ? Mętlik w głowie i to taki totalny. Mam jeszcze niecałe siedem godzin na zdecydowanie co chcę zrobić. Ja pierdolę’


-Halo?
-Hej Martyna, tutaj Madzia, przyjedziesz do mnie? Mam do ciebie ważną sprawę.
-Kobieto masz zegarek w domu? Jest pierwsza w nocy! Nie może tego powiedzieć teraz? Ja śpię! - skłamałam, siedzę dalej na ziemi i przeglądam wszystkie możliwe zdjęcia jakie kiedykolwiek wywołałam.
-Nie bo chce widzieć Twoją reakcję. Czekam na Ciebie masz 20 minut.
-Zabije Cię kiedyś zobaczysz.

  
Jak ja czasem jej nienawidzę. Przez tą nową pracę, o której nic nie wiem stała się jakaś taka stanowcza. Ehh.. Co zrobisz. Zebrałam swoje manatki, chciałam już pudla popakować ale przecież przyjadę jeszcze do domu, wiec sensu by nie było. Ubrałam kurtkę i buty, wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam do auta.

-Co jest aż tak ważne, że mnie wyciągasz o tej godzinie? –spytałam, ściągając uprzednio kurtkę i buty.
-Idealnie dwadzieścia minut jaka ty punktualna.
-Nie zmieniaj tematu. - spojrzałam na nią z niechęcią.
- Dobra, ale chodź do kuchni to ci wszystko powiem co i jak jasne? – coś się szykuje, już to wiem.
-Nie wejdę tam do póki mi nie powiesz o co chodzi. – stanęłam uparcie w korytarzu. I tupiąc śmiesznie nogą czekałam aż mi wreszcie to wyjaśni. Dlaczego? Bo mogę jeszcze zawrócić i jechać do domu jeśli mi się to nie spodoba.
-Eh no dobra, dostałam prace w Spale w recepcji to już wiesz. Ale nie wiesz w jakiej recepcji.
-Bo mi nie powiedziałaś? – zrobiłam zbyt oburzoną minę, na co Madzia trochę się speszyła.
-No dobra, druga sprawa jest taka, że będę musiała się wyprowadzić, a mieszkania w Spale no wiesz no, i te chce sprzedać to na trochę mi starczy, ale później no nie wiem czy dam radę.
-Madzia do rzeczy – przewróciłam oczami.
-Ehhhh…. Chcesz się wyprowadzić ze mną do Spały?
-CO?! Przecież to jest tyle kilometrów! Oszalałaś jak ty sobie to.. okey to kiedy się zjawić u ciebie z pudłami?
-Jak ty tak szybko zmieniłaś zdanie? – jak ona umie wygimnastykować tak twarz? Tu brew do góry tu usta otwarte tu oczy powiększone ja pierdzielę. Swoją drogą wyglądała po raz któryś śmiesznie.
-No normalnie, w sumie dobrze się składa jedziesz ze mną po pudła czy mam jechać sama? – fuck właśnie wtopiłam samą siebie. Przecież ona nic o tym nie wie.
-Chwila.. – złapała mnie za rękę, i zaprowadziła do kuchni, kazała mi usiąść, a sama zabrała dwa kubki i zaczynała robić kakao. Szykuj się na przesłuchanie. – Masz i opowiadaj, co to znaczy ‘jedziesz ze mną po pudła?’ -  i co teraz? Chciałam się odciąć od ludzi, a przez mój niewyparzony jęzor tego nie zrobię, bo ona nie odpuści. - Ey ziemia do Martyny! Gadaj, bo szybciej wypijesz a ja się dalej nie dowiem o co ci chodzi.
-Emm no dobra, niech ci będzie. Chciałam się wyprowadzić, sama bez nikogo, nie wiem nawet dokąd, z dala od wszystkiego wiesz takie ‘wakacje’ – tutaj pojawił się znany wszystkim cudzysłów w powietrzu – no i tak sobie siedziałam i się ‘pakowałam’ już chyba 3 godziny. Tak naprawdę siedziałam i oglądałam wszystkie rzeczy, pamiątki, przywoływałam wspomnienia. No aż ty nagle mi dzwonisz. I ja tu jadę zesrana, że coś się dzieje a ty tylko, mi tu jakąś propozycje składasz jak byś przez telefon tego zrobić nie mogła.
-No ja fieem, ale ja lubię zaskakiwać hhihi.
-Jaki dysmózgowiec  - walnęłam takiego face palma, aż mnie czoło piecze. – Dobra jest jedna rzecz pracujesz w Spale w recepcji, będziesz tam mieszkać, ale nie wiem co to za praca. Więc kobieto bądź, aż tak łaskawa i mi powiedz bo za raz stąd pójdę.
-Chwila jakie ‘będziesz’?  - ha czyli mnie słucha, nie myśli tylko o miejscu w którym, prawdopodobieństwem jest spotkanie siatkarzy.
-Przejęzyczenie, no mów bo nie mam dla ciebie całej nocy.
-A więc będę pracować w ‘SMS PZPS SPAŁA’ jako recepcjonistka, a ty będziesz moim towarzyszem ale domu. A co do wyjazdu to tak za 5 dni musimy tam być, co do mieszkania jest już wynajęte ale chciałabym żebyśmy się już tam urządziły to tak myślałam żeby jutro jechać ok 7. Więc mamy jeszcze dziś do dopakowania.
-Aha, wiesz głupia bym była jak bym się zgodziła. Nie wiem czy tam jadę. Dam ci znać. Ale wątpię żebym tam jechała. Chciałaś widzieć moją reakcję to masz! Na razie.
-Poczekaj nie powiedziałam ci tego ważniejszego!
-NA RAZIE! – trzasnęłam drzwiami i najszybciej jak umiałam skierowałam się do auta żeby mnie nie dogoniła. Chociaż nawet nie wiem czy chciała mnie doganiać. Za dużo informacji na raz, jest trzecia trzydzieści pięć , zbyt późno żeby podejmować jakąkolwiek decyzję .
  Dojechałam do domu, nie powiem zmęczenie jak nigdy dało po sobie znać. Weszłam po cichu do domu, i skierowałam się do łazienki. Tak długi i ciepły prysznic najlepsza rzecz. Odświeżona, zebrałam się i poszłam do pokoju. Kopnęłam jakieś pudło, dość głośno. Naszła mnie nawet ochota by je wszystkie rozpakować ale przecież ja chcę stąd wyjechać, albo może nie chce? Wrocław –Spała-Wrocław. Zdecyduję jutro. Ułożyłam się wygodnie na łóżku przykryłam kołdrą i oddałam się całkowicie krainie Morfeusza.

------------------------------------

Hey! Jest już part 3! Dość szybko go napisałam, w zaledwie 2 dni!
Mam nadzieję, że wam się podoba! 
Jak myślicie Martyna wyprowadzi się sama czy może z Madzią?
Komentujcie! Ponieważ to bardzo hmm motywuje daje takiego kopa, żeby napisać i myśleć nad dalszymi losami! A ja to bardzo lubię mimo, iż nigdy mi nie wychodziło pisanie czegokolwiek na polskim, to aż tak bardzo chyba tego nie widać :) 
Miłego dnia!
* A dziś skrzaciki i nie tylko kibicujemy skrze o 18 na Polsacie Sport! Dzis grają z Salonikami! #GoSkra!

czwartek, 10 listopada 2016

Czy aby na pewno? Part 2

                                                                                                                   1 maja 2015 roku.       Środa, dziesięć minut po jedenastej. Powinnaś teraz siedzieć na uczelni i się uczyć, czegoś tam. Tym czasem siedzisz i próbujesz pozbyć się kolejnego kaca w przeciągu czterech dni. Rodzice gdy widzieli Twój stan, postanowili akurat wtedy mieć dla Ciebie najwięcej do zrobienia. Dobrze wiedziałaś, że specjalnie, nie chcą abyś tyle korzystała z życia, a opuszczanie zajęć to już przegięcie. Mają dla Ciebie poukładane życie ‘szkoła, dobra praca, dobry mąż, gromadka dzieci itp’. Ale ty wiesz, że tego nie chcesz. Prócz tego, że jesteś bardzo leniwa, chcesz korzystać życia. Oddać się siatkówce, jedna rzecz do której rodzice nie maja problemu i nawet kiedy od cholery nie chciało się jechać 15km na hale oni cię motywowali. Szkoda, że względem do szkoły nie są tacy jacy byli gdy chodziłaś do podstawówki, gimnazjum i liceum. Teraz są w pracy więc nie widzą, jak marudzisz na wczorajszy dzień, i na ludzi którzy wymyślili alkohol.
  Jesteś na pierwszym roku studiów. Kierunek, który nigdy nie był brany pod uwagę z Twojej strony. Mimo, iż naciskali na niego Twoi rodzice, i na całe te pieprzone studia też, bardzo ich kochasz i wmawiasz sobie ‘to dla Twojego dobra, oni chcą dobrze’, chociaż czasem chcesz im powiedzieć swoje, gryziesz się w język. Chcesz z nich zrezygnować i tak zrobisz, tylko jak zdasz ten rok. Czyli za niedługo. Przeniesiesz się, nie wiesz jeszcze gdzie ale zamiast studiować szkołę bankową, będziesz robić to co chcesz. Jednak ciągle masz co do tego obawy. Bo co jak nie wyjdzie?
        ‘Skończyłaś rozmyślać?’ – opieprzyłam sama siebie, czas przecież wstawać, ale tak mi się nie chce. Poleżałabym jeszcze trochę. Jest dopiero przed dwunastą. To na mnie zbyt wcześnie. No ale jak nie teraz to kiedy? Ubrałam swoje papcie i ruszyłam w pogoń za piżamą. Znalazłam je dopiero po pięciu minutach. Zaparzyłam kawę i zrobiłam sobie kanapki. Agata chyba jeszcze spała, albo poszła do pracy, nie obchodzi mnie zbytnio, i tak wróci. Ze śniadaniem udałam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor, akurat leciała powtórka jakiegoś filmu, przystałam na nim i zasmakowałam mojej kanapki z serem. Nic specjalnego, ale na żołądek który nie jadł od dwudziestej trzeciej do za pięć dwunastej jest straaasznie i to strasznie głodny. Po 10 minutowym posiłku, poszłam po ubrania i kierunek łazienka, w trakcie napisałam do Anastazji mojej trenerki, chodzi o trening. Trochę się posprzeczałam z kapitanem a to ona zawsze pisze czy są treningi, albo że są odwołane. Nie jesteśmy jakąś zawodową ligą, po prostu trenujemy bo chcemy, jakieś sparingi sobie robimy, ale do Orlenligi nie należymy. Może kiedyś? Wątpię. Tak więc miałam te cztery godziny, do treningu. Wzięłam długą kąpiel. Lekko się pomalowałam, ubrałam w czarne rurki, luźniejszą bluzkę z napisem. Do tego czarną kurtkę i adidasy. Spakowałam jeszcze rzeczy na trening, dom zamknęłam i skierowałam się do mojego białego forda fiesta. Torbę położyłam obok siebie i ruszyłam. Najpierw do żabki po wodę, a później na podój galerii. Przed tym zanim ruszyłam spod sklepu zadzwoniłam do Madzi, mojej koleżanki, też kocha siatkówkę, tak trenuje ze mną. Spotykam się z nią za dwadzieścia minut pod galerią Wrocławską. Więc odpalam i ruszam w drogę.
   I tak jak przypuszczałam zajęło mi to dwadzieścia minut. Blondynka  czekała na mnie przed wejściem, zapatrzona w jakąś gazetkę. Zaparkowałam na najbliższym wolnym miejscu i ruszyłam w jej stronę.
-Bu!
- MATKO! Martyna!
-Tak mam na imię. – zaśmiałam się, jej mina na prawdę była nieziemska.
-Śmieszne. – przewróciła oczyma, jak to zawsze miała w zwyczaju, kiedy koś ją wystraszył. Idziemy?
-Tak.
            Chodziłyśmy już bite dwie i pół godziny. Kupiłam na trening nowe nakolanniki, czarne letnie buty na słupku, dwie pary spodni i jakieś poszczególne bluzki, przy okazji poszłyśmy jeszcze coś zjeść. I po czterdziestu minutach wyszłyśmy, obładowane i najedzone  z centrum, od razu udałyśmy się do samochodu by to spakować. Była szesnasta czyli za chwile trening. Wsiałyśmy do mojego autka, wjechałyśmy do mieszkania Madzi, by ta mogła zabrać i odnieść swoje rzeczy. Po dziesięciu minutach znów kierowałyśmy się w stronę hali.
 W szatni byłyśmy jako pierwsze, i jako pierwsze poszłyśmy na salę. Jak zawsze rozgrzewka ok 20 minutowa, a później ćwiczenia z trenerem i gra.
 Po skończonym treningu od razu przyjechałam do domu, była tam już Agata, i rodzice. Bez słowa ze swoimi zakupami udałam się do siebie. Rozpakowałam je i odłożyłam na swoje miejsce. Następnie skierowałam się do łazienki. Zimny i jednocześnie gorący prysznic dał tak wiele, że nigdy bym z niego nie wyszła.
Tylko, że tak się nie da, bo ktoś się zawsze dobije do łazienki. Owinęłam się ręcznikiem, włosy lekko podsuszyłam, nałożyłam odżywkę i spięłam w lekkiego warkocza. Zmyłam resztki makijażu, którego zostało niewiele. Ubrałam moją słodką piżamę w misie, i wyszłam. Mord w oczach Agaty mówił sam za siebie. ‘Za długo tam siedzisz Martyna’ – pomyślałam i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na parapecie z książką  ‘Dary Anioła’  i zagłębiłam się w czytaniu.
  Przeczytałam około czterysta stron w niecałe trzy godziny. Nieźle. Odniosłam przedmiot na półkę, i wskoczyłam do łóżka. Zobaczyłam ostatni raz co się dzieje na świecie. Było po godzinie pierwszej, zablokowałam telefon, i przewróciłam się na drugi bok. Od razu zasnęłam.
--------------------------------------

HEY! HEY! Już jestem z kolejnym partem!
Mam nadzieję,że się podoba!
Dajcie znać co sądzicie!
Miłego!